Skip to content
Powrót

Subiektywnie o robotyzacji na European Economic Congress 

Z ogromną przyjemnością przyjąłem zaproszenie do udziału w panelu Inteligentna automatyzacja procesów biznesowych, który odbył się w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Jak się szybko okazało, organizatorzy słusznie nie użyli przymiotnika „dyskusyjny”, bo z innymi panelistami – Przemysławem Lewickim z SAIO i Andrzejem Kinastowskim z Office Samurai – byliśmy bezdyskusyjnie zgodni: Robotyzacja procesów biznesowych jest potrzebna (praktycznie) każdej firmie. Z każdej branży.

Musieliśmy być przekonujący, ponieważ ta teza najgłośniej wybrzmiewa w publikacjach prasowych, na które już natrafiłem. Reakcje uczestników panelu oraz rozmowy w kuluarach Kongresu również skłaniają do tego wniosku. Dziękuję wszystkim uczestnikom i rozmówcom za spotkania, które pozwoliły mi jeszcze bardziej zbliżyć się do toku myślenia użytkowników RPA, tak zaawansowanych, jak i początkujących oraz do dylematów osób na razie tylko życzliwie robotyzacją zainteresowanych.

Próg wejścia w robotyzację

Wiele osób zastanawia się nad progiem wejścia w robotyzację. Nad progiem inwestycyjnym? Andrzej Kinastowski postawił sprawę wprost: Większość firm jest w stanie zacząć wdrażać robotyzację praktycznie bezkosztowo. Nad progiem wielkości? Przykład podany przez Andrzeja Kinastowskiego, że najmniejsza firma, w której wdrażał robotyzację, zatrudniała cztery osoby, potwierdza, że rzecz nie w wielkości firmy, a w masie powtarzalnych czynności. Przecież także jednoosobowe biuro rachunkowe może ułatwić sobie pracę wprowadzając inteligentny OCR. Po drugiej stronie wielkości mamy ING, w którym wdrożonych zostało około dwóch tysięcy robotów, co musi robić wrażenie i daje wyobrażenie o rozpiętości skali. Za to tu – jak przyznał Przemysław Lewicki – pojawił się swego czasu dylemat, czy rozwijać robotyzację w oparciu o własne zasoby i doświadczenia, czy szukać wsparcia zewnętrznego. ING miało podstawy, by pójść pierwszą drogą.

Wdrożenie robotyzacji

Obserwacje naszych klientów potwierdzają, że robotyzację można wdrażać na dwa sposoby. Albo robić to powoli, uczyć się i stopniowo rozwijać, albo iść szerokim procesem. Są firmy, które gdy tylko uświadomią sobie korzyści z RPA, od razu kupują dużo licencji i starają się jak najszybciej osiągnąć efekt skali. Może mają poczucie, że muszą szybko nadrobić stracony czas? Kiedy wejdzie się na jedynie słuszną drogę, o takie poczucie łatwo. Zawsze jednak pamiętamy, że nie od razu Rzym zbudowano. Tym bardziej, że spotkaliśmy się z przypadkami przedsiębiorstw, które zbyt szybko starały się wprowadzić roboty wszędzie gdzie się tylko da. A to może prowadzić do utraty kontroli nad procesem i pojawienia się rozmaitych problemów.

Nie tylko gdy stawia się pierwsze kroki w RPA, albo nawet dopiero zastanawia nad zasadnością wprowadzenia robotyzacji (wtedy jednak szczególnie), trudno przecenić wsparcie zewnętrznego konsultanta doświadczonego we wdrożeniach. Taki ktoś, na podstawie niedługiej obserwacji pracy człowieka może ocenić, czy warto zastąpić jego wysiłek softwarowym robotem i podpowiedzieć, w oparciu o jakie analizy szukać odpowiedzi na pytanie o zwrot z inwestycji. To początek drogi, by w ciągu kilkunastu dni móc zebrać pierwsze efekty wdrożenia, a te – jak zauważył Przemysław Lewicki – są źródłem sukcesu skutecznej robotyzacji.

Sukces skutecznej robotyzacji

Znowu pełna zgoda: Efekt małych sukcesów jest bardzo ważny. Ale też robotyzacja nie kończy się na zrobieniu robota. Pozwoliłem sobie zauważyć, że warunkiem długotrwałego, pełnego sukcesu jest monitorowanie procesu od strony technologicznej oraz biznesowej. O robota należy dbać jak o każdego innego (żywego) pracownika, dla którego liczy się feedback, warunki pracy i rozwój.

W tym miejscu chciałbym odnotować czujność i celność uwagi moderującej panel pani redaktor Aleksandry Helbin, że nie tylko o oszczędności tu chodzi. Z radością podjąłem zatem wątek generowania przez robotyzację dodatkowych przychodów dla firmy. Myślę, iż Czytelnicy naszego bloga są głęboko świadomi faktu możliwości pobudzania poprzez RPA nowych potrzeb klientów z jednoczesną odpowiedzią na nie. A co za tym idzie, rozszerzania oferty firmy i generowania przychodów w nowych obszarach, co wprost prowadzi do rozwoju biznesu. A jeszcze bardziej ucieszyło mnie podjęcie przez panią redaktor wątku, który wplotłem niejako z boku – o zmianie kultury organizacji. Wdrożenie robota to dopiero początek budowy Rzymu (albo Krakowa). Podobnie jak początek dbałości o (softwarowego) pracownika i stałego monitorowania robotyzacji przez menadżerów. Menedżerowie powinni czuć odpowiedzialność za swoje roboty, a czasem – niestety – o tym zapominają. Aleksandra Helbin przywołała także argument o zagrożeniu dla miejsca pracy, jakimi zdaniem części pracowników są roboty. Przemysław Lewicki odwołał się w tym miejscu do rynku pracy. Ponieważ mamy rynek pracownika, a roboty wspierają ich w nużących, monotonnych zajęciach, to postawił pytanie czy bez robotyzacji, ludzie będą chcieli pracować w danej organizacji. Celne. Postawmy sobie to pytanie i my. W podsumowaniu musiała pojawić się kwestia kierunków rozwoju robotyzacji. I tu znowu byliśmy zgodni. Czeka nas rozwój robotów ze sztuczną inteligencją, które same będą pisały kolejne roboty. Przed nami era hiperautomatyzacji. To jednak melodia przyszłości. Choćby nawet nieodległej, to tu i teraz bardzo ważna jest dla nas świadomość wśród menadżerów zalet i nieuchronności robotyzacji. W tym menadżerów niedużych firm, które borykają się z wielością danych rozproszonych po różnych systemach. Zebranie tych danych i ich analiza, które to czynności roboty wykonają niezawodnie, staje się warunkiem coraz bardziej koniecznym do rozwoju biznesu i w naturalny sposób daje asumpt do rozwoju robotyzacji. Bo przetwarzanie danych to robotów żywioł. W każdej firmie. W każdej branży.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *