Skip to content
Powrót

HR – administracja personalna, zarządzanie personelem czy budowanie zespołu?

W wielu kręgach pokutuje przekonanie, że roboty zabierają pracę człowiekowi. Ponieważ dział HR zajmuje się zasobami, którymi się zajmuje i rekrutuje kogo rekrutuje, trudno się dziwić, że także haerowcom to przekonanie nie jest obce. Ale z drugiej strony dziwić się trzeba, bo przecież dążenie do właściwego wykorzystania potencjału i kompetencji pracownika to jeden z podstawowych celów HR. Żeby go w pełni realizować, należy zdjąć z pracownika czynności, które z wykorzystaniem umiejętności i talentów pracownika mają niewiele wspólnego i do tego bardzo często są czasochłonne, przez co obniżają efektywność i obniżają motywację.

 

Zaburzenia
Ileż to razy podczas rozmów rozwojowych haerowcy sami słyszą utyskiwania na zadania administracyjne, które taki na przykład lider sprzedaży musi wykonać, zamiast swoim talentem podkręcać obroty firmy. I jakże często haerowcy szukają rozwiązań, które mają odciążyć pracownika od działań pobocznych albo ułatwić mu ich wykonanie, by mógł w pełniejszym zakresie zająć się robotą, do której został stworzony. Przez ułatwienie wykonania rozumiemy tu oczywiście wyposażanie umęczonego administracyjną bieżączką mistrza negocjacji w narzędzia cyfrowe. „Zdjęcie z pracownika czynności…” – jak łatwo się domyślić – oznaczałoby delegowanie tychże na digitalnego asystenta. Ale czy sami haerowcy podobnie myślą o sobie i swoich zadaniach? Niestety, zbyt rzadko i wciąż w niedostatecznym zakresie.

 

Przytłaczanie
Ale to nie tylko polska przypadłość. Raporty i analizy (choćby The Society for Human Resource Management) nie pozostawiają wątpliwości, że specjaliści HR na różnych szerokościach geograficznych marnotrawią swój potencjał na czynnościach administracyjnych, które nierzadko ich przytłaczają i dołują. Tak – przytłaczają i dołują, bo jeśli zajmują więcej czasu niż realizacja zadań strategicznych, to jest to już dół. Nawiasem pisząc: (Portal HR News pytał „Czy haerowcy wyginą jak dinozaury?”. Pytanie nie odnosiło się wprost do bliskiego nam tematu, ale skojarzenie dołu z dinozaurami jakoś mi się nasunęło. Czy sami nie kopią sobie dołu?). Nieważne, czy administrowanie pochłania 65, czy 56% czasu haerowca. Ważne, że boleśnie za dużo. A kto może wyzwolić specjalistów HR z objęć mało znaczących zadań, jeśli nie oni sami?

 

Rozrachunki
Niech każdy spojrzy na siebie, zrobi własny rachunek sumienia lub raczej rachunek zadań pobocznych, jak byśmy je mogli eufemistycznie określić, albo – kradnących czas strategiczny – jak wprost należy ująć wszystkie spowalniacze w realizacji zasadniczego celu biznesowego – rozwoju i wzrostu efektywności firmy. Nie tylko w dziale HR będą to poszukiwanie danych, ich przetwarzanie i agregowanie, wypełnianie wniosków, generowanie raportów. To oczywiście ważne czynności, jeśli chodzi o raporty to nawet ekstremalnie ważne z punktu widzenia zarządów, ale przecież to czynności, które łatwo można zlecić do wykonania cyfrowemu pomocnikowi! Wykrzyknik nie jest tu przypadkowy.

 

Rozwiązania
Tak, oczywiście, wiele osób w różnych obszarach zadań HR korzysta z informatycznych narzędzi, jak Applicant Tracking System (ATS) w procesie rekrutacji, formularzy ocen i ankiet 360 stopni, czy różnistych programów płacowych. Jednak z pełnym przekonaniem wynikającym z doświadczeń, którymi podzielili się z nami klienci, mogę stwierdzić, że możliwości automatyzacji na wszelkich stanowiskach w HR są zdecydowanie większe i zdecydowanie niedostatecznie wykorzystywane. Aż mi czasem autentycznie żal pracowników HR, że nie sięgają po rozwiązania, które są tak blisko, są coraz bardziej niezbędne i coraz dostępniejsze. Jeśli haerowcy przekonują zarządy do inwestycji w narzędzia dla innych pracowników, to czemu w ten sam sposób nie zadbają o siebie? Że szewc bez butów…? A przecież szyte na miarę cyfrowe obuwie do deptania po raportach dostępne jest w wielu pracowniach.

 

Nadzieje
Nie wierzę, żeby niedostatek przekonania do automatyzacji w HR i zatrudniania software’owych pomocników wynikał z obawy, że jak się utraci część zadań, to się straci część etatu. Bo przecież każdy HR business partner wie, że co prawda roboty zabierają pracę człowiekowi, ale zabierają tę niewdzięczną. W zamian dają nową, wdzięczniejszą, lepiej odpowiadającą na firmową potrzebę budowania jeszcze lepszego zespołu pracowników. Czyżby hamulcowymi postępu były zarządy? Bo rozwiązań nie znają, nie doceniają? Może czas je pokazać i do nich przekonać? Najwyższy czas. Administrację personalną najwyższy czas zostawić robotom, niech specjaliści human resources mają czas na budowanie zespołu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *